Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/48

Ta strona została przepisana.

Więc się zwróciła do Miałeckiego i rzekła:
— Nie prawdaż? Tego małego złodzieja należy stąd wyrzucić? Niesprawiedliwe nasze uczucia, ponieważ nie mogą być przez nas samych usprawiedliwione mają, w sobie tę siłę, iż żądają, aby je dla nas inni usprawiedliwili. I tacy Miałeccy są ściśle od tego tylko.
Kamerdyner wcale nie czuł niesprawiedliwości hrabiny względem Majcherka; był to bowiem człowiek zupełnie tępy pod względem moralnym; uderzyło go tylko szczególne zainteresowanie się pani Lutowojskiej kwestyą tak małej wagi. Gdyby hrabina była kategorycznie powiedziała:
— Wyrzucić chłopaka z kuchni! Stałoby się zadość jej woli, bo Miałecki umiał tylko wiernie spełniać rozkazy i nic więcej. Ale ponieważ go zadziwiało całe zachowanie się hrabiny, przeto rzekł:
— Skoro jaśnie wielmożna pani hrabina każe, wyrzuci się go w tej chwili.
Hrabina byłaby wolała, ażeby wiemy sługa podzielił jej oburzenie i sam zaproponował wyrzucenie Majcherka z kuchni. Teraz uczuła, iż zbyt długo trwa jej rozmowa z kamerdynerem, dała mu więc znak, aby odszedł.