Strona:PL Adolf Dygasiński - Na pańskim dworze.pdf/73

Ta strona została przepisana.

Zaczęto robić obławę, otoczono sad dokoła; przechadzające się tu spokojnie w chłodzie kury z kogutem narobiły okrutnego wrzasku, chroniąc się na gałęzie drzew i na strzechę chałupy. Hanka spostrzegła, że owi ludzie chcą ich pojmać, więc w ślad za Maciusiem poczęła się też drzeć przeraźliwie; Majcherek swoją drogą nie miał nic lepszego do czynienia. Dzieci chciały się wymknąć ze sadu w pole gdzie rósł bób, proso i kartofle; ale polowaniu niebawem położono kres jak tylko kuchcik Antek wziął do niewoli drżącego i zapłakanego Majcherka.
Tą razą Miałecki pogłaskał przerażonego chłopca, mówiąc:
— Nie bój się, mój mały, nie bój! Los twój pewno się polepszy; sama pani hrabina chce cię zobaczyć i pomyśli o tobie.
Rozumie się, iż Majcherek nie rozumiał ani jednego słowa z tej przemowy. Przysunął się do niego i Masełko, mówiąc w poważnym nastroju:
— Niema tego złego, coby na dobre nie wyszło! Może z ciebie jeszczę będą ludzie!
Chłopiec uspokoił się cokolwiek, a raczej oswoił z położeniem; niewątpliwie jednak uczucia jego były uczuciami ofiary, która się dostała w ręce zbirów. Szli wszyscy ku pałacowi. Za orszakiem o jakie sto kroków, przystając i namyślając się, szedł Brylant.
Poszukiwanie i odnalezienie Majcherka, jak się łatwo domyślać można, były następstwem nauki danej hrabinie przez księdza Rodowicza.
Kiedy służba tryumfalnie przybyła z jeńcem do pałacu, Miałecki odprawił natychmiast nieporzebnych już asystentów, wziął chłopca za rękę i wprowadził do swego pokoiku; tutaj chustką od nosa strzepnął sobie pył z butów, szczoteczką przygładził włosy i oznajmił hrabinie, że odnaleziony Majcherek jest już w pałacu. Hrabina poleciła przedstawić sobie dziecko. Chłopiec był w nieustannej obawie. Kamerdyner