Kto wie, co się dzieje w norach biedaków warszawskich, na powiślu i na przedmieściach, a choćby i w środku miasta, kto wejrzał w te warunki mieszkaniowe, przy których się łamią przedwcześnie ludzkie istnienia i mnożą sieroty, a szerzy upadek, zgnilizna, ten zrozumie doniosłość czynu, tkwiącego pod skromną nazwą tanich mieszkań. Paręset biednych rodzin, wyobrażających z górą 1.300 dusz, korzysta już z dobrodziejstwa, które może im przynieść niewysłowione pożytki.
Czyste zyski, jakie domy po odtrąceniu wydatków w przyszłości dawać mogą, stosownie do ustawy i aktu nadawczego będą kapitalizowane, i w dalszym ciągu na rozszerzanie instytucyi obracane.
Dobroczynność Wawelberga rozlewała się różnemi liniami na szerokie rzesze, ujawniając zawsze zdrową myśl przewodnią. Nie robił on jej z przypadku. Dobre czyny jego wiążą się w rozumną całość, widnieje w nich świadomość rzeczywistych potrzeb społecznych, jako też trafne i rozsądne ich zaspokojenie.
Ani zajęcia zawodowe, które na pozór zdawały się odprowadzać myśl jego w inną stronę, ani miejsce zamieszkania, które trzymało go stale w oddaleniu od nas, nie przeszkadzały mu jasno zeznawać, czego społeczeństwu własnemu brakuje i co robić dla niego należy. Ta świadomość — to dowód jego zacnych uczuć. Do wnętrza jego zakradło się pragnienie dobra ogólnego, które na wskroś przenikało to serce i prowadziło do obywatelskich czynów.
Dobrymi czynami wkupił się on w zasługę społeczną, zdobył sobie tytuł dobrego obywatela kraju i wszedł do panteonu jego zasłużonych ludzi.
Hołd, którego jesteśmy świadkami, masy ludzi bez różnicy wyznań i stanów nad trumną zebrane — to wymiar sprawiedliwości, oddany przez ogół dla tej społecznej zasługi, o którą zmarły tak skrzętnie i gorliwie się dobijał.
Strona:PL Adolf Suligowski - Z Ciężkich Lat.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.