Strona:PL Adolf Suligowski - Z Ciężkich Lat.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystko to jest już jasne i zrozumiałe. Na pytania żony o stanie interesów, Meciszewski robi minę niezadowolonego, gniewa się, żąda, aby się nie mięszała do tego, co do niej nie należy. Kiedy żona przyszła do sklepu, gdzie byli interesanci, Meciszewski irytował się na nią i jak ona sama tutaj przed sądem przyznała, dostał jakby uderzenia do głowy, czego nie mogła zrozumieć i ustąpiła.
Wizyty lichwiarzy, ich pretensye i groźby dręczyły go, sfałszowane weksle budziły ciągłe wyrzuty sumienia. Meciszewski pragnął ukryć wszystko przed żoną i przed blizkimi, starał się zachowywać tak, aby nikt nie mógł domyśleć się, co mu ciąży na głowie, nie przypuszczając wcale, że o fałszywych wekslach zaczynają ludzie mówić pod bankiem — jak to stwierdzili przed sądem liczni świadkowie.
Meciszewski doszedł do wielkiego rozdrażnienia. Kiedy żona powtórzyła raz zapytanie, jak idą interesa, odpowiedział jej z gwałtownością: straciłem głowę. Była to istotna prawda. Stracił on głowę jeszcze wtedy, kiedy puścił w kurs pierwszy sfałszowany weksel. Wedle jego własnych słów, uczynił to, nie wiedząc sam, co robi.
W istocie, czy można wydanie podobnych weksli uważać za objaw wolnej woli i rozumnej myśli? Jeżeli były uciążliwe długi, podobne weksle wcale ich nie usuwały, przeciwnie, długi wzrastały, procenta coraz bardziej wyczerpywały środki, a do tego przychodziły fałsze, w których kryła się groźba odpowiedzialności karnej. Położenie z ciężkiego stawało się strasznem i hańbiącem.
Że Meciszewski stracił głowę, widać to z ciągłych starań o pożyczkę u Kronenberga. Rachunek na taką pożyczkę dowodzi, że Meciszewski już nie posiadał należytej przytomności, boć przecież dobry człowiek, bankier, może dać zapomogę, jałmużnę, ale nie może wchodzić w stosunki pieniężne ze skończonym bankrutem.
Dla wykonania zobowiązań cywilnych, Meciszewski spełnia przestępstwo, które korzyści żadnej zapewnić mu nie