może. Czyż nie lepiej było zawiesić wypłaty, albo zamknąć magazyn, albo podać się do upadłości? Miał on różne środki wyjścia w swoich rękach, pominął wszystkie, wszedł na drogę przestępstwa, nie przez namiętność, ale przez słabość i brak rozeznania. Czyn jego przy ścisłej analizie nie wytrzymuje krytyki. Ze stanowiska rozumu, niema sensu dla dotrzymania słowa względem jakiegoś lichwiarza, naruszać zaufanie człowieka blizkiego sobie i dobrego, jakim był Winiarski, niema sensu dla drobnego celu spełniać przestępstwo, kazić honor i dobrą sławę, te najwyższe dobra ludzkiego bytu. Przy całym tym upadku dobra natura Meciszewskiego ujawnia się w oddzielnych czynach, jak można najwyraźniej. Pomimo popełnianych fałszów, obce mu jest wszelkie oszustwo. W całej sprawie nie zostały ujawnione żadne z jego strony wybiegi, żadne wykręty, tak często napotykane wśród niewypłacalnych dłużników. Radzono mu sprzedać magazyn i ukryć pieniądze, albo też przelać na kogo symulacyjnie i zabezpieczyć się od poszukiwań wierzycieli. Wszystkie te rady odrzucił; podobne manewry, choć nie grożące żadną karą, były mu wstrętne, nie uciekał się do nich. Natomiast Meciszewski chodzi codziennie do kościoła. Już o 6-tej zrana na klęczkach błaga o łaskę Opatrzności. Chociaż sam bez środków, przychodzi z pomocą siostrze żony, biednej wdowie, obarczonej dziećmi. Wedle słów tej ostatniej, otrzymywała ona do 200 r. rocznie od niego. Pewnego dnia wchodzi do magazynu jakiś człowiek i kradnie z kasetki portmonetkę. Subjekt spostrzegł kradzież i schwytał sprawcę na gorącym uczynku. Meciszewski uniósł się w pierwszej chwili, gdy jednak przestępca przyznał się do winy i wspomniał o głodzie, który go popchnął do kradzieży, kazał go puścić i dał jeszcze jałmużnę. Wyraz: głód, który może nie obcy był Meciszewskiemu, poruszył to serce, w którem tkwiły zawsze dobre instynkta.
W tym udowodnionym przed sądem fakcie maluje się ten człowiek, w tym fakcie jak w zwierciadle odbija się
Strona:PL Adolf Suligowski - Z Ciężkich Lat.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.