Prawdopodobnie senatowi po raz pierwszy wypadnie oceniać sprawę, w której podsądny, zostawszy na zasadzie wyroków trzech instancyi skazanym na oddanie do rot aresztanckich, nie był ani razu dopuszczony do objaśnień słownych, nie był nigdy wezwany na posiedzenie sądu i nie był przez nikogo broniony. Taką sprawą jest sprawa Adama Beredy.
Powstała ona w roku 1873 w dawnych sądach Królestwa Polskiego przed wprowadzeniem reformy sądowej, pod panowaniem jeszcze systemu śledczego.
Przedmiot sprawy jest bardzo prosty, chociaż bieg procesu przedstawia coś niezwyczajnego.
Przed rokiem 1874 Bereda urzędował na poczcie warszawskiej, a dołączona do aktów byłego sądu poprawczego w Warszawie lista stanu służby świadczy o nieposzlakowanem zachowaniu się. W roku 1874 przeszedł na służbę do kolei warszawsko-terespolskiej, gdzie sprawował obecnie urząd sekretarza wydziału, przedstawione zaś przezemnie do izby