sekcye, które pomogłyby do wydania większych jeszcze owoców, oraz brak należytego porządku dziennego, który trzeba było dopiero podczas posiedzeń prostować. Ale to są rzeczy łatwe do usunięcia na przyszłość. Doświadczenie obecne dostarczy pożytecznych wskazówek dla tych, którzy urządzeniem nowego zjazdu zajmować się będą. Nie dość na tem, zjazd z innej jeszcze strony zasługuje na podkreślenie. Zjazd rzucił światło na stan naszego prawnictwa, na jego siły i niedomagania, na jego przymioty a zarazem i na jego braki. Za wiele wątpiliśmy o swoich siłach, nie wierzyliśmy w możność urządzenia pożytecznego wiecu, a przecież jakby za dotknięciem różczki czarodziejskiej znaleźli się poważni pracownicy i poważne myśli.
A więc są siły, ale rozstrzelone, które stoją w odosobnieniu i nikną z oka, jak gdyby ich nie było.
W fakcie tego rozstrzelenia uwydatnił się jaskrawie rozdział, istniejący pomiędzy praktyką i nauką. Niema pożądanego między tymi dwoma żywiołami łącznika, a w następstwie, niema pracy dla wspólnego celu i niema wzajemnego współoddziaływania.
W związku z rozstrzeleniem, o jakiem powyżej była mowa, zaznaczyć należy dość znaczny w sferze prawników-praktyków zastój umysłowy, który zabijać może nawet prawdziwe zdolności i siły. Ogólnie biorąc, praktycy toną w zajęciach fachowych i obojętnieją na postęp i rozwój nauki. O pracy jakiejkolwiek teoretycznej niema mowy. Brak kółek prawniczych, jak to zaznaczył dr. Kasparek, wymowny przynosi w tej mierze dowód. Z okazyi zjazdu wszystkie te rzeczy wyszły na wierzch, widzimy złe dokładniej, aniżeli poprzednio można było widzieć, szukajmy przeto dróg poprawy i ratunku.