W listopadzie 1889 r.
Pozwólcie, panowie, ażebym w imieniu zebranych przedewszystkiem powitał miłego naszego gościa, prof. Tilla.
Pomni serdecznego przyjęcia i podniosłej duchowej uczty, jaką prawnicy lwowscy dla całego polskiego prawniczego koła, a w szczególności i dla prawników warszawskich, zgotowali, pragnęlibyśmy odwdzięczyć się w podobnyż sposób i z równą starannością. Niestety! okoliczności zewnętrzne stają na przeszkodzie wylewowi uczucia i potrzebie serca. Nie mogąc odpowiedzieć na ich szlachetne zachody, chcielibyśmy przynajmniej przed gościem ze Lwowa otworzyć księgę naszych myśli, aby w niej czytał jasno i wyraźnie, jakoby najbliżej wtajemniczony.
Ciężkie próby losu, przez jakie przechodzimy, nauczyły nas jednej wielkiej rzeczy, nauczyły nas cierpieć, cierpieć bez krzyku, bez sykania nawet. A jest to wielka zdobycz dla społeczeństwa, którego los nie toczy się po różach. Rozumiemy, że cierpieć trzeba, jeżeli zbiegiem okoliczności cierpienie na nas spada, rozumiemy, że próżne szamotania się w ciężkiej chwili zmniejszają tylko siły, zamiast je skupiać. Cierpimy więc spokojnie, znosimy przeciwności z pogodą umysłu!
Nauczyliśmy się jeszcze i tej drugiej prawdy, że dla wydziedziczonych pozostaje wytrwałość i praca. W pracy