W końcu 1891 roku.
Upłynęło dobrych kilka miesięcy od ostatniego naszego zebrania. W szeregu faktów, które sprowadziły przerwę i odebrały nam możność swobodnego zgromadzania się dla wymiany myśli, dwa szczególniej zasługują na podkreślenie.
Najprzód broszura kolegi, która podrażniła uczucia innych, a dalej występy kolegi, który przemawiając na temat paru książek treści socyalno-ekonomicznej znalazł się w ostrym konflikcie z poglądami ogółu.
Nie jest moim zamiarem wyciągać winy ani autorów, ani słuchaczy i czytelników. Twórcom rozterki niechaj Pan Bóg przebaczy.
Chcę natomiast wspomnieć o pesymizmie narodowym, jaki się w kole naszych prawników z okazyi tych faktów ujawnił.
Gdyby chodziło o pojedyńczych ludzi, nie byłoby o czem mówić, nie ma narodu, któryby nie miał u siebie pesymistów, ale gdy pesymiści pragną krzewić i rozwijać swe błędy, przeciwko temu trzeba wystąpić, trzeba to zwalczać.
Dla pesymizmu obecnie istnieją bardzo przyjazne warunki. Żyjemy w czasach zwątpienia, upadku dawnych ideałów i braku nowych, czy to w filozofii, czy w nauce, czy w życiu, a to się przecież odbijać musi w jakiś sposób na naszym