Strona:PL Adolf Suligowski - Z Ciężkich Lat.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

od skromnej adwokackiej arenę. Nie uczynił tego — nie szukał jej! I to jest łatwe do zrozumienia. Dla zawiedzionego po dwakroć u pracy na szerszą skalę nie była już miła żadna, chociażby możliwa i dostępna publiczna widownia. Potrzebą jego duszy było ukrywać i zamykać się. Jakoż poza obrębem obowiązkowych zajęć i występów siedział w cichej i skromnej swojej pracowni, nikogo prawie nie przyjmując i rzadko się udzielając.
Gdy wezwano — przyszedł, gdy żądano, aby robił, to zrobił, ale nie chciał, aby o tem wiedziano, a tem więcej, aby o tem mówiono. Gdy trzeba było dać, to dawał, czynił ofiary, ale czynił je zawsze bezimiennie. — Satysfakcyę czerpał w moralnem zadowoleniu, unikając starannie wszelakiego rozgłosu. — Dochodził w tej mierze aż do dziwactwa. Miał u siebie portret własny pędzla Matejki, ale go chował, ale się z nim krył i nikomu go nie pokazywał, a gdy w testamencie wypadło nim rozporządzić, to kazał oddać go do muzeum jako portret nieznajomego mężczyzny, i to dopiero po śmierci bratanka, gdy już pamięć o człowieku zaginie.
Ustanowił w testamencie instytucyę dobroczynną i dał zaraz nazwę: charitas, bo nie chciał, aby wykonawcy jego woli nazwisko jego do fundacyi przyłączyli.
Z szeregu żywych ustąpił starzec o wspaniałej postaci! Straciliśmy w nim prawdziwego obywatela kraju, prawdziwego patryotę, patryotę nie przez wyrazy, ale przez czyny, nie przez deklamacye, ale przez poświęcenie, nie przez krzyki, ale przez ducha obywatelskiego, który go nawskróś przenikał, który go ożywiał i podnosił, — przez ducha obywatelskiego, który go pchał ku pracy nie dla siebie, bo o siebie nie dbał i potrzeb żadnych nie miał, ale dla innych, — nie dla siebie, ale dla społeczeństwa, dla kraju, w miarę sił i możności!
Po ciężkich trudach życiowych w ostatniej swojej woli cały majątek przeznaczył na cele dobroczynne, oddając społeczeństwu to, co od niego otrzymał, — składając to tam,