Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 084.jpeg

Ta strona została skorygowana.

dojdzie kiedy rąk moich rodaków; czy nie będę skazany na najokropniejszą dolę dla obywatela, to jest na życie, z którego dla publicznego dobra nic korzystnego nie spłynie?!
Około dziewiątej z rana, mgła rozrzedniała, podniosła się do błękitu nieba i skształtowała na niem owe łabędzie, gąski i żagle, których kształty obłoki przyjmują. Słońce się pokazało i zobaczyliśmy śliczne brzegi. Ingoda ma tutaj szerokość naszej Warty pod Poznaniem. Płynie bardzo bystro; woda w czasie suszy dosyć płytka a łożysko rzeki napełnione jest mieliznami, rafami i prądami, tworzącemi się od uderzania fal od skały, które jak przylądki ostrym końcem wsunęły się w wodę. Jedna z raf nosi nazwisko «kamień kapitana.» Powodem zaś do tego nazwania, było rozbicie się czółna i śmierć kapitana płynącego w dół Ingody. Rzeka wezbrała i kapitan schował się pod wodę, przepłynęliśmy nad nim szczęśliwie i przepłynęliśmy jeszcze nad wielu mieliznami i podwodnemi kamieniami bez żadnego wypadku.
Rzeka, niby wstążka rozwiana wiatrem, kręci się pomiędzy górami obrosłemi borem. Dopływamy do góry, która zdaje się, że zagrodziła rzece drogę, ale góry rozstępują się, rzeka tworzy łuk, wpływa pomiędzy nowe brzegi, w inną znowuż niby zamkniętą okolicę. Górska rzeka tworząc mnóstwo zwrotów, bardzo podnosi ciekawość i uwagę podróżnego, którego wzrok oparty na górze, chciałby ją przeniknąć i zobaczyć, co jest za górą. Fala prędko unosi nasz statek, mimo potoków, które hucząc po kamieniach między drzewami wpadają do rzeki, mimo ujścia większych rzeczek i strumieni, które szeroką doliną łączą się z Ingodą. Czuję w sercu swobodę i piękność!
Na brzegach, w wiklinie ukrywa się mnóstwo kaczek i gęsi; zatrwożone naszem zbliżeniem się z krzykiem i kwakiem trwogi ulatują nad wodą w inne bezpieczniejsze miejsca. Tymczasem opłynęliśmy znowuż kolano rzeki i zobaczyliśmy nowy krajobraz bez mieszkań ludzkich i ludzi. Siedząc na przodzie tratwy, wpatrywałem się w zmieniającą się panoramę nadbrzeży i niespostrzegłem, że prąd niesie nas na skałę. Żołnierze grali w karty i niewidzieli także niebezpieczeństwa;