Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 107.jpeg

Ta strona została przepisana.

rózg, które mu poszarpały i pokrwawiły ciało od szyi aż do pięt; wypuszczono go potem z odwachu i odesłano do batalionu.[1]
Od wsi Arsinowej rzeka płynie znowuż jakby korytarzem skalnym. We wsi Rozmachnina na lewym brzegu, odległej od Gałkiny o półczwarty mili, jest stacya pocztowa i etapowa; nie wstępowaliśmy do żadnej z tych wsi.
Dzień jest pogodny, cisza dozwala mi chwytać echem wszystkie szepty, szumy i śpiewy, któremi ptastwo i owady napełniają powietrznię. Wysoko nad górami leci stado żórawi i gromadnem strukaniem ogłasza swój przelot; niżej bo tuż nad wyspami krąży jastrząb zakreślający swoim lotem koliste figury w powietrzu. Podgarnąwszy dużo powietrza pod skrzydła, pędzi jak piorun na zdobycz, którą upatrzył między krzakami.
Po skale skacze cała rodzina kruków i wron; jak skrzętna gospodyni krząta się każdy z tych ptaków, szuka żeru, wszystko dojrzy, niczem niepogardzi, a krakaniem, które jest wieszczym krzykiem burzy, ogłasza radość swoją. Podsunąwszy się pod brzeg lesisty lub też zielone wyspy, myśliwy z wrzawy ptaków i z śpiewów różnych a niezgodnych, lecz w ogólnej całości bardzo harmonijnych, pozna i rozróżni szczegółowo głos każdego ptaka. Usłyszy tutaj puchanie głuszców, prześwistywanie kulików, granie cietrzewi, usłyszy piskanie kwiczoła, skrzeczenie żołny, ciurkanie dzięcioła i śpiew nieznanego mi ptaka podobny do lamentów słowika. Chór ptastwa przeróżny wszędzie się rozlega, napełnia bory, gaje, błonia i skały. Nikt na ich śpiewy niezwraca uwagi, a jakże one ożywiają przyrodzenie? Jak każdy z nich głosem sobie właściwym, wygłasza uczucia niezrozumiałe dla człowieka, który odsunął się od natury, wyosobnił w kole stworzenia! lecz zrozumiałe dla ludzi serca lub nauki, którzy umieją czytać w pięknej księdze przyrodzenia i z po-

  1. W godzinę po przybyciu do batalionu, przejęty ojcowskiem uczuciem komendant, dla odebrania mu ochoty do dezercji na przyszłość, kazał mu dać jeszcze 200 podwójnych rózg przed frontem całego batalionu. Myślę, biedny towarzysz mojej żeglugi, nigdy nie zapomni wypisania ducha manifestu na jego chudem ciele.