Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 192.jpeg

Ta strona została przepisana.

pochyłości wszedł prędko i lekko, lecz na górze ani myśleć o prędkiej jeździe. Zawały, pnie, wysokie chwasty, trząskie miejsca co krok wstrzymują biedne zwierzę, które prócz tego kąsane przez ćmy bąków i komarów, broni się i kręci niespokojnie.
W Dauryi niema owych drobnych muszek, które chmarami zalegają w powietrzu i podróż bez siatki na twarzy robią prawie niepodobną w krasnojarskiej gubernii; lecz za to w lasach i w górach tutejszych ogromne mnóstwo bąków i komarów jest plagą dla bydła i podróżnych. Niepodobna ognać się tym natrętnym owadom: siadają na ręku, na twarzy, lezą w nozdrza, w oczy i w usta, koń wierzga i zrywa się do ucieczki, a jeździec zmuszony jest nieustannie poruszać gałęzią, ażeby chociaż cokolwiek uchronić się od bolesnych ukąszeń.
Zjazd z góry niebezpieczniejszy jest niż wjazd na nią. Strach spojrzeć przed siebie, zdaje się, że koń wraz z jeźdzcem za pierwszem potknięciem się wpadnie w otchłań: kamienie usuwają się z pod nóg i lecą na dół rozbijając się o pnie drzew. Przekonawszy się wielokrotnie o wytrwałej ostrożności tutejszych koni, niezszedłem z siodła i z ufnością powierzyłem swoje życie szlachetnemu zwierzęciu, które zręczniej i ostrożniej stąpa w niebezpiecznych miejscach, niż to sobie wyobrazić można. Zjechałem szczęśliwie na równiejsze miejsce, a minąwszy malowniczą skałę Toczylną i łąki Bogaczy, pobiegłem prędzej brzegiem rzeki. Upał był nieznośny; bydło pouciekało z pastwisk do wody i po szyję zanurzywszy się, chłodzi się i broni takim sposobem od owadów. Miliony białych motyli jak lekkie sylfy poruszają zemdlonemi skrzydełkami i całemi gromadami padają na mokre miejsca, chciwie wysysając wilgoć; mnóstwo ich ginie w kałużach i w wodzie. Przypominają mi one motyli w Tatrach, gdzie ciągną gromadami w góry, a zemdlone padając w jeziora, stają się pastwą głodnych pstrągów.
Zupełny spokój w powietrzni, tylko szum owadów powszechny, brzmi nieskończenie, a koniki polne strzygą w trawie rozkoszując się w promieniach słońca. Przemknąwszy się pod irykańską skałą i przez niewielkie błonie, zwróciłem