Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 213.jpeg

Ta strona została przepisana.

namiętnie z pod okularów i prawi różne śmieszne lub dziecinne anegdoty, których inni, jako pochodzące od zwierzchnika, zdają się słuchać ciekawie: śmieją się, gdy spostrzegą uśmiech na jego twarzy, zasępiają się, skoro spostrzegą, że i on zasępił się. Naprzeciw pułkownika siedzi młody człowiek, malutki, w złotych okularach, wychuchany, wypieszczony, blady i delikatny. Przegrywa ostatnie 10 rs., a jutro albo pożyczy, jeżeli znajdzie łatwowiernego wierzyciela, albo też obieca zrobić komu dobrze przepadły interes, lub też wreszcie sprzeda cudzą rzecz albo konia swego. Inny gracz, tłusty, powolny jegomość, z uśmiechem dobrodusznym, pociągnięty został do gry, nieznając jej dobrze; będzie on ofiarnym kozłem tej zabawy. Oficer kozacki, który mu dopomaga, czerwony, opryszczony i głupowatej fizyonomii człowiek, jest dzisiaj milczący i bardzo skromny, bo stary surdut rozdarł się mu pod pachą, w kieszeni ma tylko dwa ruble, a w głowie tylko dwa kieliszki. Inni stoją, siedzą i przypatrują się grze nie rozmawiając z sobą jakby już wszystko wygadali i nie mieli już o czem mówić; może wódka, którą znowu roznoszą, rozwiąże im języki.
Tak przeszły dwie godziny, a kobiety ciągle wyprężone, nieme jak figury woskowe, niewiem, czy się bawią, czy też się nudzą? Czegóż one tak siedzą? pomyślałem sobie; czego się uśmiechają i wykrzywiają do siebie popijając likierem? Jak one się tu bawią, co robią i po co tu przyszły?
Dali kolacyą. Na ogromnym stole zastawiono smakowite pierogi z rybą, torty, ciasta, pasztety, pieczenie, kremy, potrawki, szynki, w ogóle wielką obfitość potraw a wszystkie bardzo smaczne. Gotował je kucharz Polak Majewski Józef z Kaliskiego, przysłany do Syberyi za to, że w 1833. roku emisaryuszom nosił jedzenie do lasu. Przy kolacyi panuje zupełna swoboda: każdy bierze to co się mu podoba, odchodzi od stołu i zajada w kąciku; tutaj przynajmniej niema tej nudnej etykiety i nieznośnej ceremonialności. Krótko trwała kolacya, bo goście mało jedli: służący półmiski ledwo tknięte wynieśli napowrót.
Po kolacyi kobiety znowuż zostały same w sali, lecz po kilku kieliszkach likieru mniej są milczące; słychać głosy