Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 229.jpeg

Ta strona została przepisana.

słaby, że nie mógł bez pomocy chodzić i wstawać. Oparty na roku Sajczuka, ledwo wlókł nogi za sobą, a tymczasem obława coraz bardziej ich okrążała i ściskała. Wynaleźli wreszcie miejsce schronienia dzielnych powstańców i żołnierze uderzyli na nich. W tej niebezpiecznej chwili, Wołłowicz nie widząc już żadnego ratunku, chciał w usta swoje z pistoletu, który miał przy sobie, wystrzelić, lecz stary ładunek nie wypalił; wówczas chwycił sztylet, gotując się do obrony. Żołnierza, który go chciał brać, ranił sztyletem (umarł potem z tej rany), lecz sam padł przeszyty bagnetem. Żołnierstwo związało go i jego towarzyszów i zawieźli do Grodna. W Grodnie komisya pod prezydencyą okrutnego i krwiożerczego Murawiewa sądziła ieh. Wołłowicz szedł śmiało na szubienicę, mówiąc do towarzyszy, «iż chlubna jest śmierć za ojczyznę!» Zginął mężnie i zacnie. Był to człowiek bardzo pięknej powierzchowności, wysoki i wielkiej siły fizycznej; serce miał wzniosłe, szlachetne, rozum światły. Dla miłości Polski wszystko umiał poświęcić i zginął jako jeden z największych męczenników narodowych bez plamy i skazy.
Z jego sprawy posłano wiele osób na Sybir. Wieśniaków, którzy mu towarzyszyli: Teodora Sajczuka, Mikołaja Firetkę, Jana Marcinkiewicza, Jakóba Panasiuka i wielu innych obili okrutnie kijami i posłali do kopalni; służącego Pawłowskiego, ekonoma z Czundr Piesakowskiego i innych na osiedlenie.
Grzmot i pioruny, złączone z ulewnym deszczem, przeszkodziły dalszej wycieczce do Wierzchniej Kary. Wczoraj po południu padał grad; lecz wczorajsza i dzisiejsza burza była niedługo trwałą. Wieczorem powróciłem do Niższej Kary. Klimat w Karze jest niezdrowy; podmoczona dolina i zamknięta ze wszech stron górami, niema łatwego przewiewu. Wiatrów mało tu bywa, powietrze zaraża się gnijącemi resztkami roślinności; upały są tu większe niż w innych dolinach. Wszystko to rozwija liczne choroby zaraźliwe; mówiliśmy już o tyfoidalnej gorączce,