Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/101

Ta strona została przepisana.

Oddanych sobie mężów. Po nim tron sierocy
Wziął Marfis, z rzędu szósty, a po Artafrenie,
Po siódmym władcy Persji, królewskie to mienie
Przypadło mnie w udziele. Z mnogiemi jam chodził
Wojskami, lecz z mych wypraw nigdy się nie zrodził
Dla państwa ból tak wielki. Natomiast mój młody
Syn Kserkses, nie baczący na moje wywody,
Młodzieńczą okazuje popędliwość. Przecie
Wy, moi rówieśnicy, dobrze o tem wiecie,
Iż żaden z nas, co berło dzierżył do tej pory,
Na kraj nasz nie sprowadził takiej nieszczęść zmory.
CHÓR.
Cóż, władco Darejosie? Do jakiego celu
Zmierzają twoje słowa? Jak z tych nieszczęść wielu
Wydźwignie się lud Persów? Niema na to rady?
WIDMO DAREJOSA.
Jeżeli nie ruszycie nigdy do Hellady,
Choć w siłę jeszcze większą porosną Medowie —
Bo, widać, sama ziemia jest z tamtymi w zmowie.
CHÓR.
Mów, jaką walczy bronią wespół z tym narodem?
WIDMO DAREJOSA.
Zbyteczny nadmiar wojska wybijając głodem.
CHÓR.
Wyślemy przeto hufiec mierny, lecz dobrany.
WIDMO DAREJOSA,
Toć zastęp, który dotąd cudze depce łany,
Daremnie się nadzieją powrotu weseli.