Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/139

Ta strona została przepisana.

Rosnących gróźb pogromca, Wstydliwości tronu
Hołdownik, rzeczy brzydkich wróg, podłego plonu
Gardziciel, posiew mężów[1], których władca wojny [2]
Wychował, on, Melanip, kwiat tych niw. Spokojny
Jest duch mój: Ares kości rzuca, on też będzie
Rozstrzygał, jedynego mamy dziś w nim sędzię.
Lecz prawo pokrewieństwa jemu w bój iść każe,
By od swej Rodzicielki odparł włócznie wraże.
CHÓR.
Oby zwycięzca dzisiaj wrócił k’nam
Mąż dzielny, co, strzegąc prawa,
Do świętej walki stawa
U grodu naszego bram.
Skłońcie się, bóstwa, k’modlitwie,
Bo lękam się, by brać ma nie padła w tej bitwie.
GONIEC.
O tak! Oby powrócił zwycięzcą! Przy bramie
Elektry stanie drugi, Kapaneus, znamię
Olbrzyma dźwigający, człowiek, który sięga
Myślami nad człowieka. Zaiste, potęga
Od tamtej potężniejsza! Grozi w gniewnej chuci,
Że w gruz rozgromi wszystko — co niech bóg odwróci!
Bo — krzyczy — z wolą bożą czy wbrew woli bożej
On miasto nasze zburzy i trupem położy
Żołnierza, nawet Zeusa gniew go nie powstrzyma!
Pioruny, błyskawice dla tego olbrzyma
Południa są li żarem, z nim je porównywa.
Na tarczy jego błyszczy postać, jakby żywa:
Mąż nagi, z rozgorzałą w prawicy pochodnią,

  1. Wyrośli z zębów smoka, zasianych przez Kadmosa.
  2. Ares.