GONIEC.
Ten czwarty, który w bramie stanąć ma sąsiedniej,
U wrót ateńskiej Onki, krzykacz ci to przedni,
Olbrzymi Hippomedont, włady pan... Zaiste,
Zadrżałem, kiedym spostrzegł, jakie promieniste
Obracał koło tęczy, to jest puklerz! Siła
Mistrzostwa w onej dłoni, która wyrzeźbiła
Na tarczy takie dzieło! Z paszczęki Tyfona
Wybucha dym, brat ognia, smuga spłomieniona,
A czarna. Zaś obrzeżem tej wklęsłej pawęży
Żmij wieniec posplątanych kręci się i pręży.
Aresem upojony, on sam z wrzaskiem wpada
W szeregi, popłoch wzrokiem szerząc, by Tyada [1]
Rozwagi trzeba wielkiej temu, kto go złamie,
Bo straszną on już trwogę rozsiewa przy bramie.
ETEOKLES.
Po pierwsze Onka Pallas, bramy tej sąsiadka
I grodu opiekunka, zdepce do ostatka
Wyniosłą jego pychę, odtrąci, jak żmiję
Od gniazda pisklęcego. Porem — wszak-ci żyje
Ojnopsa syn, Hiperbios, który w tej potrzebie
Chce losów swych doświadczyć i pokazać siebie —
A zmierzy mąż się z mężem! Rycerz to z postawy,
Z odwagi i zbroicy. Dobrany i prawy
Uczynił Hermes wybór. Wróg się zetrze z wrogiem
Godziwym, a i bóg tu walczyć będzie z bogiem —
Na tarczach: Gdy tamtemu Tyfon ogniem zieje,
Ten w Zeusie-rodzicielu złożył swe nadzieje,
Grom z ręki rzucającym. A że on mocniejszy,
Niż Tyfon — nikt Zeusowi sławy nie umniejszy
- ↑ Bachantka.