Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/149

Ta strona została przepisana.

Na równi z tym, co w szale snać, co począć, nie wie.
Wszak dość, gdy się Argiwów zetrze czerń bezbożna
Z hufcami Kadmejczyków! Oczyścić się można
Z tej krwi! Lecz gdy rodzeni dwaj chcą się niegodnie
Mordować, niema leku czas na takie zbrodnie.
ETEOKLES.
Tak, jeśli znosić krzywdy nie oznacza sromu!
Lecz komuż tu przystało sławić hańbę, komu?
Jedyny miecz jest dla nas zyskiem i ostoją.
CHÓR
Do czego zmierzasz, o synu?
Niechaj cię nie rwie wojennego czynu
Niepowściągniona chuć!
Ten zła zaczątek rzuć,
Wypędź tę żądzę swoją!
ETEOKLES.
Że bóg już naszą sprawę do kresu przywodzi,
Kocytu niech popłynie falą w smutnej łodzi
Obmierzły Foibosowi cały ród Laiosa.
CHÓR.
Do bratobójstwa więc prze cię —
Do owej zbrodni najkrwawszej na świecie,
Gorzki rodzącej plon,
Gniew cię pogania, on,
Lekceważący niebiosa!
ETEOKLES.
Nieszczęsna, czarna Dola mojego rodzica
Bezłzawem, oschłem okiem spogląda mi w lica
I uszy, że im spieszniej zginąć, tem jest lepiej.