Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/152

Ta strona została przepisana.

A gdyby wspólny skon
Spotkał ich z wspólnych rąk,
Gdyby krwi potok wsiąkł
W mogilny pył,
Gdzież ten ofiarnik, on,
Coby z nich zmazę zmył?
O jak nieszczęsny jest dom,
Co starej winy plon,
Ohydę rodzącej i srom,
Przez nowe powiększa zbrodnie!

*

Przypomnę czasów bieg:
Już od pokoleń trzech
Mści się praojca grzech,
Niweczy ród.
Lajos, bezbożny człek,
Wyrocznię Pytji zwiódł:
Nie słuchał, gdy mu bóg,
Apollon, po trzykroć rzekł,
Iż padnie ojczyzny wróg,
Jeśli on umrze bezpłodnie.


∗                    ∗

Lecz ten, szanując złych przyjaciół radę,
Swą własną spłodził zagładę,
Tak, ojcobójcę Ojdypa,
Który ach! w rolę matczyną,
Skąd wyrósł sam,
Na krwawą latoroślę krwawe rzucił ziarna.
Pogrzebna to stypa,
Przeczarna,