Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/175

Ta strona została przepisana.

Każąc przez morskie uciekać głębiny
Do tej argiwskiej dziedziny,
Skąd się wywodzi nasz ród.
Albowiem tutaj ku naszej macierzy,
Którą giez straszny ostrym kolcem bódł,
Zeus się przybliżył i stał się swym tchem
Zapłodzicielem jej łona.
I oto któraż z ziem,
Naszej litując się nędzy
Przyjmie najprędzej
Nas, w biednej dzierzące dłoni
Błagalne, wełną owite gałązki,
Jeśli nie ona,
Bacząca na krewne te związki?
O grodzie! o ty ziemio! o ty, jasna toni!
O wy najwyżsi niebianie
I wy, czcigodne bóstwa, co święte mieszkanie
W podziemnej macie krainie,
I Zeusie, ty zbawco trzeci,
Strzegący domostw zbożnych ludzi,
Błagamy was ninie,
Raczcie łaskawie przyjąć swoje dzieci,
Przyjaźnem tchnieniem tej gleby
Raczcie tę rzeszę powitać niewieścią!
W chwili
Tej naszej gorzkiej potrzeby
Niech was pobudzi
Prośba, przejęta boleścią,
Abyście synów Ajgiptowych łodzie
Precz odrzucili
Na morskie, wzburzone powodzie!
Zanim w swej pysze