Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/178

Ta strona została przepisana.

Lecz wy bogowie rodzimi tych ziem,
Co blaski
Ócz swych zwracacie ku prawu, jeżeli
Dać nie możecie nam
Pełni swej łaski
Wbrew losom, złamcie pychę, brońcie ślubów!... Wiem,
Że biednym niedobitkom opieki udzieli
Schron nasz ostatni, święty, boży chram.


∗                    ∗

Niech prawda wypełnia się boża!
Ale gdzież znajdzie się człek,
Coby Zeusowych myśli poznał bieg?
Przecież nas biją swą jasnością w oczy,
Choć noc przeznaczeń je mroczy.

*

Nie zginie gdzieś pośród bezdroża,
Co z głowy swej wywiódł bóg.
Lecz w gęstwiach gubią się zakosy dróg,
Któremi święta jego wola chodzi,
W mgieł się chowają powodzi.


∗                    ∗

On, niestrudzony,
Ludzi bezbożnych strąca
Z największych szczytów nadziei.
Któż wobec mocy jego się ostoi?
Nie ma przeciwko niej zbroi:
Co raz zamierzy potęga, dzierząca
Niebiańskie trony,
Wszystko się spełnia z kolei.

*