Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/180

Ta strona została przepisana.

Hojna dań
Spadnie nań
Z mojej ręki.
O jej! O jej!
Czyż męki
Straszna mnie fala pogrzebie?
Pod twą się uciekam obronę,
Pragnę cię zjednać dla siebie,
O Apio ty, ziemio wzgórz!
Obcy mój język ci znany,
Same-li na mnie łachmany,
Ach! nieraz już
Sydońską darłam zasłonę!


∗                    ∗

Płótno mych żagli i wiosło
Wraz z tramem, zaporą powodzi,
Z pomyślnym wiatrem dotychczas mnie niosło
W bezpiecznej łodzi
Po fali —
I na to serce moje się nie żali.
Przeto i dalej,
Wszechwidny ojcze nasz,
Niech wszystko ku szczęściu nam bieży.
Twa boża
Niech czuwa straż,
By plemię czcigodnej macierzy
Unikło niewoli złej —
O jej! —
By uszło ślubnego dziś łoża.

*