Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/183

Ta strona została przepisana.

Kto wie, może od gońców mając wiadomości,
Ruszyli k’nam na zwiady książęta tych włości.
Lecz mówię: czy tu w dobrym zdążają zamiarze,
Czy z srogim gniewem w sercu przywodzą swe straże,
Najlepiej zawszeć będzie dla drogich mych córek,
Jeżeli na bóstw wojny schronią się pagórek:
Od wieży i od tarczy pewniej ołtarz broni,
Owite wełną różdżki w lewej dzierżąc dłoni —
Zeusowi strój to miły, — idźcie więc co prędzej
I, zbożnie je podnosząc, żalcie się swej nędzy:
Wstydliwie i pokornie, jak bywa najgodniej
Przybyszów, opowiedzcie, że nie krwawej zbrodni
Wygnała was przyczyna. I to wam przypomnę,
Abyście w słowach swoich nie były nieskromne:
Niech z oczu wam i twarzy cicha bije dbałość,
By nikt was nie posądził o czelną zuchwałość.
A nie być też zbyt wścibską, zbyt rozwlekłą w mowie —
Przywara to właściwa wszelkiej białogłowie.
Ustępuj, gdzie potrzeba — biedni my tułacze!
Nie dobrze, jeśli słabszy zbyt zuchwale kracze
PRZODOWNICA CHÓRU.
Roztropne do roztropnych zwracasz, ojcze, słowa.
Zbawienne twoje rady w pamięci zachowa
Me serce. Oby bóg się zajął naszą sprawą.
DANAOS.
Tak! Oby na nas spojrzał źrenicą łaskawą.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Chcę, ojcze zająć miejsce tuż przy twoim boku.
DANAOS.
Nie zwlekaj — ocalejesz, gdy przyspieszysz kroku.