Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/219

Ta strona została przepisana.

Mój język, gdy do swoich z powrotem pospieszę?
Kto wydarł mi tych niewiast spokrewnioną rzeszę?
Lecz myślę, że takiego sporu nie uśmierzy
Bóg Ares wysłuchaniem li świadków; najszczerzej
Powiadam, że i srebro tego nie okupi!
Niejeden mąż wprzód zginie, wał się wzniesie trupi!
KRÓL.
Nie! po cóż ci nazwisko? W sam czas się dowiecie
I ty i towarzysze... Co do tych, toć przecie
Wysłuchać wprzód ich trzeba: Każe-li im dusza,
Niech idą, lecz twój nakaz niechaj ich nie zmusza!
Albowiem uchwaliła Rada mego miasta,
Iż żadnej stąd nie będzie wydana niewiasta
Przemocy. Postanowień tych już nic nie zwali,
Tak silne im spoidła cni mężowie dali
Nie ryto ich w tablicach, nie kryją ich zwoje
Zamkniętych pergaminów: wolne usta moje
Uchwałę tę ci głoszą! Teraz precz! w te pędy!
GONIEC.
Zapalasz nową wojnę, a zawsze i wszędy
Zwycięstwo tylko silni mogą odnieść męże.

Odchodzi wraz z towarzyszami.

KRÓL za odchodzącym.
I u nas są mężowie — z nimi ja zwyciężę —
Nie tacy, co pijają jęczmienny wasz trunek!

Do Danaid:

A ty, gromado niewiast, porzuć już frasunek
I wejdź do mego grodu raźnie i wesoło.
Potężne, patrzaj! wieże bronią go dokoła,
Niejeden gmach w nim piękny wzniosła ręka ludu,