OKEANOS.
Czy temu, co w niebieskim dziś króluje domu?
PROMETEUSZ.
Uważaj, byś nie ściągnął na się jego burzy.
OKEANOS.
Twój los mi, Prometeju, za przestrogę służy.
PROMETEUSZ.
Więc dobrze; odejdź, śpiesz się, wytrwaj w tym zamiarze
OKEANOS.
Co sam uczynić pragnę, czynić mi to każe
Twe słowo. Niecierpliwie już skrzydłem trzepoce
Ten ptak mój czworonożny, wszystkie swoje moce
Wysila, by, powietrzne w lot przebywszy drogi,
Kolana zgiąć w swej stajni na spoczynek błogi.
CHÓR.
Jakże ja cierpię, że taki cię kres
Spotkał, o drogi Prometeju mój!
Widzę nieszczęście, na twą mękę łase,
I, niby deszczu zdrój,
Płynie mi z oczu chciwy potok łez,
Pożera lic moich krasę!
Okrutne dni na nas idą:
Zeus, ufny w swe nowe prawa,
Dumnie przeciwko wszystkim bogom stawa,
Potrząsa nad nimi swą dzidą.
Jęk głośny płynie po łanach wszech ziem —
Twej starodawnej chwały zagasł cud
Wszystko, co żyje, opłakuje ciebie
I twój zhańbiony ród,
Wszystko boleje nad nieszczęściem twem!