Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/332

Ta strona została przepisana.

PRZODOWNICA CHÓRU.
Mów; pełne my, czekając, bojaźni i lęku.
ELEKTRA.
Na grobie był ten pukiel, który trzymam w ręku.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Mężczyzny to czy dziewki ten pęk włosów gładki?
ELEKTRA.
Nie trudno-ć chyba będzie pojąć treść zagadki.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Ja stara, niechaj młodość pouczyć mnie raczy.
ELEKTRA.
Któż inny mógł to złożyć, prócz mnie? Nie inaczej!
PRZODOWNICA CHÓRU.
Od wroga juścić dar ten nie wyszedł żałobny.
ELEKTRA.
A przecież — patrzcie tylko — jak on jest podobny.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Do czyich, mówisz, włosów? Chcę to wiedzieć właśnie
ELEKTRA.
Przy włosach z mojej głowy pukiel ten nie gaśnie,
PRZODOWNICA CHÓRU.
Tajemnaż to ofiara Orestesa? Boże!
ELEKTRA.
Zapewne; niczyj inny zwój ten być nie może.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Czyż śmiałby on powrócić w rodzicielskie strony?