Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/333

Ta strona została przepisana.

ELEKTRA.
Nie; przysłał ojcu w darze pukiel poświęcony.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Twe słowa żal mi świeży rozbudzają w łonie,
Że stopą na ojczystym nie spoczął zagonie.
ELEKTRA.
I mnie się serce kraje z tak strasznej boleści,
Jak gdyby nóż kto wraził! Snać już nie pomieści
Powieka łez nadmiaru, w których kąpać muszę
Tę dreszczem zimnej trwogi przepełnioną duszę,
Patrząca na ten pukiel... Bo czyż mi się godzi
Spodziewać, że kto inny na grób tu przychodzi,
Właściciel tego włosa?... Toć nie moja matka,
Ohydna morderczyni, w której do ostatka
Nie zgasła k’własnym dzieciom nienawiść bezbożna!
A jednak, zbyt na pewno powiedzieć nie można,
Iż skarb to najdroższego dla mnie z pośród ludzi
Oresta!... Przecież w wnętrzu nadzieja się budzi!
Ach!
O gdybyś ty miał język i wyznał mi, zwoju,
Czyj jesteś, by me serce wyrwać z niepokoju,
Wiedziałabym ja dobrze, gdzie cię rzucić, jeśli
Wrogowie cię tu, z głowy uciąwszy, przynieśli!
Lecz słysząc, żeś mi krewny, takbym razem z tobą
Zawodzić rozpoczęła zawodną żałobą
W cześć ojca!... Ale bogom wiadoma jest burza,
Co lichą naszą łódkę śród odmętów nurza;
Lecz jeśli nam ratunek przeznaczą litośnie,
Wnet z ziarnka najmniejszego wielki pień wyrośnie.

Kładąc z powrotem pukiel na grobie, spostrzega ślady stóp.