Powinien był zginąć u krwawych rubieży,
U Skamandrowego tam brzegu!
Na życiu twem, nie śmierci, ojcze, nam zależy
PRZODOWNICA CHÓRU.
Droższe nad złoto wypowiadasz słowa,
O dziecię moje! słodsze, niźli błonie
Hyperborejskie. Lecz, jak straszny bicz,
Smaga, coć powiem: Ziemia dawno chowa
Tych, których ręka była nam gotowa
Pomódz, a we krwi pomazane dłonie
Władców dzisiejszych. Nienawiść w nich płonie
Większa ku dzieciom, niż ojcu! Tak licz!
ORESTES.
Jak pocisk, tak mi serce
Przenika treść twych słów.
O Zeusie! ty na morderce
Mściwy z pod ziemi wywiedź huf:
Gdy padną spokoju odzierce,
Umarli spokój swój odzyszczą znów.
CHÓR.
Obym radosny mogła nucić śpiew,
Radosnem patrząca okiem,
Jak się z niewiasty leje krew,
Jak zdradny pada mąż! O tak, w głębokiem
Wnętrzu mej duszy rozszalał się gniew.
Nienawiść mnie straszna prze, dzikim się zrywa potokiem.
ELEKTRA.
Karzącą jeszcze rękę
Wznosi wszechmocny bóg.
Tak! tak! Krwi godną podziękę
Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/340
Ta strona została przepisana.