Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/381

Ta strona została przepisana.

I wrogom przeciw tobie cugli nie popuszczę.
O, popatrz na tę straszną, oszalałą tłuszczę,
W tej chwili snem zmorzoną; patrz na te dziewczęta,
Na starcze dzieci Nocy! Czerń-ci to przeklęta:
Ni bóg, ni człek, ni żadne zwierzę się nie spara
Z tym rodem. Zła to gońce, spłodziła je Kara,
A gniazdo mają w mrokach podziemnego Piekła:
Niebiosa odtrąciły, ziemia się wyrzekła
Tych gadzin. Lecz ty musisz uciekać przed niemi,
Bez końca, bez wytchnienia. Po obszarach ziemi
Trop w trop cię gonić będą, gdziekolwiek się ruszy
Twa stopa; i na morzu nie ujdziesz katuszy,
Śród miast, oblanych falą. Nie spoczniesz, biegunie,
Aż zajdziesz w gród Pallady. Tam do stóp jej runie
Twa postać, tam jej posąg obejmą twe dłonie,
Tam ja cię wobec sędziów surowych obronię:
Przezemnie już na zawsze odbiegną cię znoje,
Bo matkę wszak zabiłeś na rozkazy moje!
ORESTES wychodzi z świątyni, rózgę oliwną zostawił, miecz schował do pochew,
O, władco Apollinie! Sprawiedliwe słowa
Wymawiasz; niech też będzie do czynu gotowa
Twa ręka. Obiecałeś, tak mnie zbaw z tej matni.
APOLLON.
Miej wiarę. Zbądź się trwogi! O, ty płodzie bratni
Ojcowskiej krwi, Hermesie! Weź go w swoją strażę,
Bo-ć słusznie zwiesz się stróżem, po świata obszarze
Ty czujny wędrowniku! Tobie ja go zlecę:
Do ludzi gdy zapuka, oddań twej opiece,
Zeus uczci prośby twoje i otworzą ludzie.