Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/384

Ta strona została przepisana.

PRZODOWNICA CHÓRU.
Wstań! zbudź się! Budź sąsiadkę! Wstań! Ja ciebie budzę!
Hej! rusz się! Co? Śpisz jeszcze? nie wiem, czy się łudzę:
Jakowyś głos słyszałam. O piekła! o nieba!
Otrząśnij-że się ze snu! Przekonać się trzeba.
CHÓR.
O, biada, siostry, o! Jakiż to ból mnie zmógł?!
PRZODOWNICA CHÓRU.
I ja-ci — niedaremnie! — pełna jestem trwóg!
CHÓR.
Czyż kiedy był na świecie ból straszniejszy znan?
Najkrwawsza z krwawych ran:
To-ć zdobycz nam dziś uszła precz od naszych leż.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Sen mnie ogarnął i czmychnął mi zwierz!
CHÓR.
Zeusa synu ty! Złodziejski jesteś ród!
PRZODOWNICA CHÓRU.
Nas stare, młody boże, takeś czelnie zwiódł!
CHÓR.
Czcisz zbiegów, niegodnemu dajesz pewny schron:
Mordercą matki on!
Chcesz bogiem być, a otoś matkobójcę skradł!
PRZODOWNICA CHÓRU.
Zali to słusznem nazwać może świat?
CHÓR.
Straszliwą dzisiaj hańbę zgotował mi sen:
Zesmagał gnuśne! — Blizny wszystkie licz,