Polecił rzec mi słowo. Ręka ma już czystsza,
Krew na niej wyschła, znikła, matkobójcze piętna
Zatarte. W domu Fojba żertwa[1] moja skrzętna
Zgasiła krwią swą świeżą ślady krwi matczynej.
Za długo mi wyliczać, z ilu ja to syny
Ludzkimi przestawałem już odtąd. Czystemi
Przyzywam więc ustami władczynię tej ziemi,
Atenę, abym zaznał jej możnej opieki.
I mnie i lud argiwski[2] zjedna już na wieki
Dla siebie, sprzymierzeńców będzie miała ona
Przewiernych. Zali teraz nad falą Trytona[3]
W libijskiej swej dziedzinie stąpa, czy też stoi,
Tarcz na bok odłożywszy, albo w twardej zbroi
Chroniąca swe zastępy, zali wodza okiem
Przeglądy wojska czyni na polu szerokiem
Flegryjskiem[4], niech się zjawi — głos-ci mój i zdala
Usłyszy — niech mnie z nieszczęść tych strasznych wyzwala!
PRZODOWNICA CHÓRU:
Ateny moc i siła Apollina na nic:
Ścigany będziesz przez nas do ostatnich granic,
Nieświadom, gdzie się skroń twa w tej gonitwie skłoni —
Krew twoją ssać ci będą niesyci demoni.
Co? Nic mi nie odpowiesz? Gardzisz moją mową?
Na tobie się wypasę, żertwą-ś mi gotową!
Nie ja cię, ale ty mnie mordujesz! Mej pieśni
Posłuchaj, ona-ć więzy twe jeszcze zacieśni!
Dalejże, siostry, w krąg,
Straszny zanućmy chór,
Co naszą powinność obwieści:
Zsyłamy grozę mąk
Na wszelki ludzki twór,
Jeżeli dla praw nie ma części.
Nie pada nigdy nasz gniew,
Strona:PL Ajschylos - Oresteja III Święto pojednania.djvu/19
Ta strona została przepisana.