Głucha na próśb ludzkich tętna,
Ślepa na potoki łez,
Dumna pani, spełniam godie
Swą powinność, acz nieczczonna,
Z nieb strącona
W ciemne łona
Wieczystego mroku[1],
Gdzie światła nie płoną pochodnie,
I ślepemu i bystremu
Niewidzialne oku.
Gdy popłynie ten mój głos,
W kim z śmiertelnych, grzesznych ludzi
Lęk i trwoga się nie zbudzi?
Nieuchronny wieszczę los,
Mojry władzę, prawo boże
Po wiek wieków światu głoszę!
O rozkosze
Czci nie proszę —
Cześć mi ta przystoi,
Choć mieszkam w posępnym dworze,
Śród podziemnych,
Mglistych, ciemnych,
Przepastnych podwoi!
ATENA: (wchodzi na scenę)
Daleko nad Skamandrem[2] słyszałam wezwanie.
Zajęta byłam właśnie na zdobytym łanie:
Dziedzictwom odbierała, które mi rycerze
Achajscy[3] i wodzowie na wieczne przymierze
Oddali: łup bogaty, synów Tezeusza
Nagroda[4]. Głos mnie jakiś do powrotu zmusza,
Więc chyżo tu me stopy z tamtych dziedzin idą.
Nie skrzydłem szeleszcząca, lecz szumną egidą[5],
Przybywam i niezwykłe napotykam goście —
Strona:PL Ajschylos - Oresteja III Święto pojednania.djvu/24
Ta strona została przepisana.