Strona:PL Ajschylos - Oresteja II Ofiary.djvu/25

Ta strona została skorygowana.

Gdy z orlim zginie płodem głosiciel twej chwały
Śród ludzi, szczep królewski, powiędły, zniszczały,
W dni twoje uroczyste żadnej ci nie złoży
Ofiary! Przeto bądź nam litościw, ty, boży
Monarcho! Dom nasz podnieś, silnemi wiązadły
Tak ongi umocowan, a dziś w gruz rozpadły!
PRZODOWNICA CHÓRU:
O dzieci, ojczystego ogniska podpory
I zbawcy, umilknijcie! Jakiś język skory
Zbyt łatwo ponieść może dzisiejsze nowiny
Do uszu naszych panów... Czekam tej godziny,
Gdy trupy ich płomienny żar rozgryzać pocznie.
ORESTES:
Potężne Loksyjasza nie zdradzą wyrocznie[1]:
Toć on mnie na tę drogę pchnął swemi rozkazy,
Krew w żyłach mi ścinając, gdy po kilka razy
Pogroził groźbą zemsty, jeśli nie uśmiercę
Zabójców rodziciela, bo — mord na morderce!
„Twa dusza — tak powiedział — sczeźnie, zginie marnie;
Jak wołu ryczącego, będą cię męczarnie
Na drogach twych ścigały!“ Oto jego słowa,
Wieszczące, jaki gniew się w łonie zmarłych chowa
I jakie spustoszenia rozsiewa ponure:
Że straszna mnie choroba połamie, że skórę
Ostremi będzie szarpać zębami na sztuki,
Spoczwarzy dawne kształty. Nie koniec nauki:
Opadną mnie — tak wróżył — widma, Erynije,
Z wylanej krwi ojcowskiej wrzący płód ożyje
I sen mi wszelki wydrze, albowiem me oczy
Zobaczą łysk ich paszczęk w najgęstszej pomroczy;
Wyprawia je z pod ziemi niepomszczony bliski,
Ażeby nas skrytemi ścigały pociski,
By szczuły nas majaków rozpętaną sforą,

  1. potężne Loksyjasza nie zdradzą wyrocznie — Loksjasz — Apollo.