Strona:PL Ajschylos - Oresteja I Agamemnon.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.

Jakby ukąsił mnie wąż,
Tak-ci mnie boli ogromnie,
Tak-ci mnie szarpie wciąż
Twój ból!
Żałość swą tul,
O, miejże litość nad nami!
KASANDRA: O jej! O jej!
O grodzie zburzony, zburzony!
Daremny trud obrony!
Czyż mi nie będzie lżej?
O jej! Daremne ofiary,
Na które ojciec mój stary
Poświęcał hojnie swe stada,
Iżby na miasto nie przyszła zagłada,
Która się nad niem dziś sroży;
I mnie wnet pocisk boży
Na wieki o ziem powali.
CHÓR: Zgadza się słowo twoje z poprzedniemi,
Lecz cóż za demon dziś opętał ciebie,
Że w tak rozpacznem się grzebie
Słów rozpasaniu twój duch?
Nie szedł-ci nigdy po ziemi
Równie straszliwy słuch!
Twój czas
Snać-ci już zgasł!
Ach! Cóż się stanie dalej?
KASANDRA:
Nie będzie me proroctwo, jak oblubienica,
Co w ślubne otuliła zasłony swe lica —
Zaszumi, ni poranny wiatr na morskiej toni
I, kłęby mgieł rozwiawszy, by falę wyłoni
Nieszczęście, stokroć większe, niż wszystkie na ziemi
Nieszczęścia! Tak! Nie będę już zagadkowemi