Wieściła wam słowami! A was tu na świadki
Przyzywam, iże węch mój niezwykły, węch rzadki
Wyśledził krwawe drogi najdawniejszych zbrodni.
Nie wyjdzie z tej siedziby chór, co jak najzgodniej
Niezgodne nuci hymny, pieśni klątw i kary —
Przeciwnie: krwią upojon, wylaną bez miary,
Szaleje tłum Erynij, nie myślący wcale
Opuszczać tego domu. W swym złowróżbnym szale
O pierwszej śpiewa winie straszny śpiew, klątwami
Rzucając i na zdrajcę, co małżeńską plami
Łożnicę swego brata[1]. Strzały mojej siła
Czyż chybia, — czy też dobrzem w środek wyceliła?
Szachrajskaż ze mnie wróżka, żebrząca po mieście?
Przysięgnij, że poświadczysz, jako mnie, niewieście,
Stojącej tu przed tobą tej gorzkiej godziny,
Nietajne są pradawne rodu tego winy!
PRZODOWNIK CHÓRU:
I cóż, choćbym ci złożył przysięgę-rękojmię?
Lecz tego moja dusza zdumiona nie pojmie,
Że, wzrosła gdzieś za morzem, prawisz o tej rzeczy,
Jak człek, co się źrenicą własną ubezpieczy.
KASANDRA:
Za łaską Apollina duch ten we mnie gości.
CHÓR:
Użyczył ci jej, wiedzion pragnieniem miłości?
KASANDRA:
Tak — dawniej wstyd mnie było wyznać to przed światem,
CHÓR:
Wzdyć prawda: zakochany zbyt czułym jest kwiatem.
KASANDRA:
O względy me walczyło jego serce boże.
CHÓR:
Odpowiedz: podzieliłaś z nim małżeńskie łoże?
- ↑ co małżeńską plami łożnicę swego brata. — Tyestes uwiódł żonę brata swego, Atreusa.