Ta strona została uwierzytelniona.
rej pozostał ślad krwi. Wówczas podniosła się i pobiegła do buduaru.
— Co się stało Małgorzacie? — spytał Gaston.
— Za wiele się śmiała i teraz krwią pluje, odrzekła Prudencya. To nic, to przytrafia się jej codzień. Zaraz powróci, zostawmy ją spokojnie, ona to lubi.
Co do mnie, nie mogłem wytrzymać i, pomimo zdziwienia Prudencyi i Niny, poszedłem za Małgorzatą.