ciebie. Była chwila, w której zdawało mi się, że będę mogła zrobić sobie to szczęście choćby na sześć miesięcy, lecz ty nie chciałeś, chcesz poznać środki; ach, mój Boże, środki łatwo odgadnąć... Była to ofiara daleko większa, niż sądzisz, jakąbym zrobiła. Mogłam ci była powiedzieć: potrzebuję dwudziestu tysięcy franków, byłeś we mnie zakochany, byłbyś je znalazł, chociaż mógłbyś mi to później wyrzucać. Wolałam nie być ci nic dłużną... nie zrozumiałeś tej delikatności, bo tak jest. Widzisz, my, jeśli mamy choć trochę serca, nadajemy słowom i rzeczom znaczenie i szerokość nieznaną innym kobietom, powtarzam ci więc, że ze strony Małgorzaty Gautier, sposób, jaki znalazła na zapłacenie swych długów, nie żądając od ciebie pieniędzy potrzebnych na to, jest delikatnością, z której powinieneś był korzystać nic nie mówiąc. Gdybyś mnie był poznał dopiero od dnia dzisiejszego, byłbyś bardzo z tego, com ci przyrzekła, szczęśliwy i nie pytałbyś mi się, com przedwczoraj robiła. My częstokroć jesteśmy zmuszone zdobywać sobie przyjemność ducha, kosztem naszego ciała i cierpimy daleko więcej, kiedy potem ta przyjemność nam się nie udaje.
Słuchałem i patrzałem na Małgorzatę z uwielbieniem. Kiedym sobie pomyślał, że ta cudna istota, której niegdyś pragnąłem białe nogi całować, myśli o mnie, dała mi rolę w swem życiu i że nie byłem jeszcze zadowolony z tego, co mi ofiaruje, pytałem się, czy żądania mężczyzny mają granice, skoro zadowolony tak jak ja i tak szybko — sięga jeszcze po więcej...
Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/154
Ta strona została uwierzytelniona.