— Mogłem był — wtrącił w tem miejscu Armand — opowiedzieć ci w kilku słowach początek tego stosunku, lecz chciałem, żebyś wiedział, w skutek jakich wypadków i stopniowań, doszliśmy do tego, ja, zezwalając na wszystko, cokolwiek chciała Małgorzata, ona, nie mogąc żyć bezemnie.
Nazajutrz po owym wieczorze, w którym mnie odwiedziła, posłałem jej „Manon Lescaut”.
Od tej chwili, nie mogąc zmienić życia mej kochanki, zmieniłem moje. Przedewszystkiem nie chciałem zastanawiać się nad rolą, jaką przyjąłem, gdyż pomimo siebie samego, uczułbym całą jej smutną stronę. Przytem, moje życie, tak spokojne, przybrało na się nagle postać burzliwą i bezładną. Nie wierz temu, żeby miłość kobiety utrzymywanej, jakby ona nie była bezinteresowną, nie kosztowała cię wcale. Niema nic droższego, nad tysiączne kaprysy: to kwiatów, to loży, to kolacyi, to przejażdżek na wieś, których niepodobna odmówić kochance.
Jakiem ci to już powiedział, nie miałem majątku. Ojciec mój był i jest jeszcze poborcą generalnym w G. Zyskał on tam opinię człowieka wielkiej prawości, dzię-