samą Małgorzatą Gautier, która przed czterema miesiącami robiła tyle hałasu swemi zbytkami i skandalami.
Niestety, śpieszyliśmy się do szczęścia, jak gdyby odgadując, że niedługo ono potrwa!...
Od dwóch miesięcy nie byliśmy nawet w Paryżu. Nikt nas nie odwiedzał, wyjąwszy Prudencyi i Julii Duprat, o której ci mówiłem, a której Małgorzata miała później złożyć ową opowieść, jaką mam u siebie.
Przepędzałem całe dnie u stóp mej jedynej. Otwieraliśmy okna wychodzące na ogród i patrzyliśmy na lato rozwinięte wspaniale, wśród kwiatów, lub pod cieniem drzew; tuż obok siebie, żyliśmy tem życiem dziwnem, jakiegośmy dotąd oboje nie znali.
Kobieta ta dziwiła się najmniejszej rzeczy, jak dziecię. Niekiedy biegała po ogrodzie, jak dziesięcioletnia dziewczynka za motylem, lub owadem lśniącym. Ta zalotnica, która wydawała na jeden bukiet więcej pieniędzy, niż trzeba było na wyżywienie całej rodziny, siedziała niekiedy na murawie przez całe godziny, przypatrując się pospolitemu kwiatkowi, którego imię nosiła!
W tym to czasie, czytywała często „Manon Lescaut“. Nieraz spotykałem ją jak notowała coś w tej książce, mówiła mi wówczas, że jeśli kobieta kocha, to nie może tego robić, co robiła Manon.
Dwa czy trzy razy książę pisał do niej. Poznawała pismo i oddawała mi list do czytania.
Wyrazy tych listów sprowadzały mi łzy do oczów. Sądził, że zamykając swój worek dla Małgorzaty,
Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/179
Ta strona została uwierzytelniona.