Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.

re ma prawo liczenia na przyszłość jest w twoich rękach.
„Czy masz pani prawo i czy czujesz w sobie siłę do zniszczenia takowej? W imię twej miłości i żalu, Małgorzato, zwróć mi szczęśliwą dolę mej córki!...
„Płakałam cicho, mój drogi, słysząc te uwagi, które nieraz sobie sama mówiłam, a które w ustach twego ojca nabierały strasznej rzeczywistości. Mówiłam sobie to, co mi ojciec twój nie śmiał powiedzieć, a co mu kilkakrotnie wieszało się na ustach: że w końcu jestem tylko dziewczyną utrzymywaną, i jakikolwiek powód dam naszemu związkowi, będzie on zawsze wyglądał na rachunek, że moja przeszłość nie daje mi prawa do marzenia o podobnej przyszłości i że przyjmuję odpowiedzialność, której nie gwarantują ani moje przyzwyczajenia, ani moja reputacja. Wreszcie, kochałam cię, Armandzie. Sposób, w jakim mówił do mnie pan Duval, czyste uczucia, jakie budził w mojej duszy, szacunek dla tego prawego serca, jaki miałam, szacunek twój, jaki spodziewam się, mieć będę kiedyś — wszystko to budziło w mojem sercu szlachetne porywy, podnoszące mnie we własnem przekonaniu i jakąś świętą nieznaną mi dotąd próżność. Gdym sobie pomyślała, że kiedyś ten starzec proszący o przyszłość swego syna powie córce, by dodawała do modlitwy za brata moje imię, jako tajemniczej przyjaciółki, całkiem zmieniłam się i dumną byłam z siebie.
„Egzaltacya chwilowa zapewne przesadzała istotną prawdę tego wrażenia, ale doświadczałam tego i to u-