Strona:PL Aleksander Dumas-Dama kameliowa.djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.
XXVII.


„O tem, co nastąpiło po owej fatalnej nocy, wiesz tak dobrze jak ja, lecz o tem nie wiesz i podejrzywać nie możesz, iż cierpiałam wiele od chwili naszej rozłąki.
„Dowiedziałam się, że cię ojciec zabrał z sobą, ale nie wątpiłam, że zdołasz żyć zdala odemnie i w chwili, gdym cię ujrzała na polach Elizejskich, byłam wzruszona, ale nie zdziwiona bynajmniej.
„Wówczas rozpoczęły się owe dni, z których każdy przynosił mi jakąś zniewagę od ciebie, zniewagę, którą przyjmowałam prawie z radością, gdyż prócz tego, że była ona dowodem twej niewygasłej ku mnie miłości, zdawało mi się, że im więcej będziesz mnie prześladował, tem bardziej podniosę się w twych oczach — wtedy, gdy się o prawdzie dowiesz.
„Nie dziw się temu męczeństwu wesołemu, Armandzie; miłość, jaką miałeś ku mnie, obudziła w mem sercu szlachetne uniesienia.
„Jednakże nie byłam dość silną.
„Między wykonaniem ofiary dla ciebie, a twoim powrotem, upłynęło dość czasu, w którym musiałam się uciekać do środków fizycznych, by uchronić się od