więźnia, w tym samym prawie stanie będące w jakim je przyniósł.
Nazajutrz nie dotknął się pożywienia i Gryfus podobnież je zabrał.
Korneljusz cały dzień leżał.
— Wybornie — mówi Gryfus, wróciwszy z wieczornej wizyty — dobrze, zdaje się, że wkrótce pozbędziemy się uczonego.
Róża zadrżała.
— Jak to się ma rozumieć? — zapytuje Jakób.
— Nie pije, nie je, a nawet z łóżka nie wstaje — mów! Gryfus. — Wyjdzie stąd podobnie jak Grotius w skrzyni, lecz dla niego ta skrzynia będzie trumną.
Róża zbladła, jak umarły.
— Oh! pojmuję to, on jest niespokojny o swój tulipan.
Powstawszy z trudnością, udała się do swej sypialni, wzięła papier i pióro i przez całą noc wprawiała się w pisanie.
Nazajutrz zrana idąc do okna, Korneljusz spostrzegł papier, który wsunięto pode drzwi.
Poskoczywszy tam, wydobył go i przeczytał pismo, zaledwie mogąc rozpoznać rękę, Róży, tak widoczny postęp uczyniła przez dni siedem.
„Bądź spokojny, twój tulipan jest w dobrym stanie".
Lubych to kilka słów ukoiło w części cierpienia Korneliusza, jednakże dotknęła go żywo ironją treści pisma. Róża więc nie była chora, lecz obrażona, nie przychodziła go odwiedzać dobrowolnie.
Tak więc Róża w swej woli czerpała siłę, ażeby się oprzeć żądzy widzenia tego, który umierał z przyczyny jej nieobecności.
Korneljusz miał ołówek i papier, które mu Róża przyniosła. Spodziewał się, że dziewica oczekiwać będzie jego odpowiedzi i że po nią przyjdzie w nocy. Napisał więc co następuje:
„Nie jest to niespokojność o tulipan, która mnie nabawiła choroby, lecz rozpacz z przyczyny niewidywania ciebie".
Po ostatniej wizycie Gryfusa wsunął papier pod drzwi i przysłuchiwał się.
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/131
Ta strona została przepisana.