— Dziękuję, przyjacielu cerberze — mówi więzień — właśnie na czas przychodzisz, gdyż mi się chce jeść.
— Masz apetyt?
— Dlaczegóżbym go mieć nie mógł?
— Zdaje się, że spisek dojrzewa — mruknął Gryfus.
— Jaki spisek?
— Oh! my wiemy, co się święci, lecz będziemy czuwać, mości uczony; tak, będziemy czuwać.
— Czuwaj, mój przyjacielu — mówi van Baerle — jestem przecież pod twoim dozorem.
— Zobaczymy w południe.
I wyszedł.
— Co mnie południc obchodzi, ja czekam wieczoru.
O dwunastej Korneljusz usłyszał nietylko ciężki krok Gryfusa, lecz nadto stąpania kilku żołnierzy, jak wnosić można było ze szczęku broni na schodach.
Otworzywszy drzwi, Gryfus wprowadził żołnierzy i zasunął wewnątrz na rygiel.
— A teraz szukamy.
Gryfus przy pomocy swych ludzi obszukał kieszenie Korneljusza, poczem między kamizelką a koszulą i nic nie znalazł. Poszukano wszędzie: w łóżku, materac i siennik popruli, lecz nic się nie znalazło. Wtedy Korneljusz winszował sobie, iż oddał Róży trzeci nasiennik, gdyż Gryfus pewnieby go wynalazł, tak ściśle przetrząsał wszystkie kąty więzienia i nie omieszkałby zgnieść cebulkę, jak to uczynił poprzednio.
Nigdy więzień nie był spokojniejszy przy przeszukiwaniu swego mieszkania.
Gryfus nakoniec oddalił się, zabrawszy kilka ćwiartek białego papieru i ołówek, które Róża przyniosła swemu nauczycielowi, były to jedyne łupy tej wyprawy.
O szóstej Gryfus przyszedł sam, jak zwykle; Korneljusz pragnął go ułagodzić, lecz on pomrukiwał tylko pod nosem, żując prymkę i oddalił się, cofając się tyłem z obawy, ażeby się więzień nie rzucił na niego.
Korneljusz parsknął śmiechem.
Na co Gryfus odpowiedział mu przez otwór drzwi:
— Zobaczymy, kto się z nas śmiać będzie!
Ten, który się miał śmiać z drugiego przynajmniej tego wieczoru, był Korneljusz, oczekujący córki jego.
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/142
Ta strona została przepisana.