Ta strona została przepisana.
ży, zstępował nareszcie ze schodów w miarę jak dziewica schodziła na dół.
Tak więc, gdy Róża dotykała ostatniego stopnia schodów swoją lekką nóżką, Bokstel lżejszą jeszcze ręką dotykał zamku drzwi jej pokoju.
W tym ręku trzymał klucz dorobiony, który z równą łatwością otwierał te drzwi, jak prawdziwy.
Otóż, dlaczego powiedzieliśmy na początku tego rozdziału, że młodzi kochankowie potrzebowali opieki Opatrzności.