— Bo pytam, do czego to doprowadzi ciebie, gdybyś go poznała równie jak i twój tulipan?
— Lecz nakoniec — mówi Róża z rozpaczą — jesteś pan zacnym mężem — pomnij więc na to, że mógłbyś przyznać nagrodę człowiekowi, który na nią zasłuży nie przez swoją pracę, lecz za kradzież.
Być może, iż głos Róży wzruszyłby serce van Herysen i byłby może łagodnie odpowiedział biednej dziewczynie, gdy wrzawa, dająca się słyszeć na ulicy, którą Róża słyszała na Groöte Markt, zbliżając się zastanowiła uwagę burmistrza.
Okrzyki radości i oklaski, odbiły się o ściany mieszkania pierwszego urzędnika miasta.
— Cóż to znaczy? — czy być może... czy mnie słuch nie omylił? — mówi do siebie van Herysen.
I pospieszył do przedpokoju, zapominając o Róży, którą pozostawił w swym gabinecie.
Zaledwie tam przybył, van Herysen wydał okrzyk zdziwienia widząc swoje schody natłoczone ludem.
Pośród gromady rozmaitej płci i wieku, młody człowiek ubrany skromnie w ciemno-fioletowej sukni wyszytej srebrem, wstępował zwolna na schody.
Za nim postępowali dwaj oficerowie, jeden marynarki, drugi jazdy.
Van Herysen torując sobie drogę pomiędzy gapiącą się służbą schylił się do ziemi przed nadchodzącym.
— Jego K. Mość u mnie — zawołał — jakiż wielki zaszczyt dla mojego biednego domu.
— Kochany panie Herysen — mówi Wilhelm Oranji z wypogodzonem obliczem, co u niego uśmiech oznaczało — jestem prawdziwym holendrem, lubię wodę, piwo i kwiaty, a nawet ser, który tak wysoko cenią francuzi; z pomiędzy kwiatów przekładam, nad inne tulipany. Dowiedziawszy się w Lejdzie, że miasto Harlem otrzymało czarny tulipan, pośpieszyłem przeto i przychodzę zapytać szanownego prezesa towarzystwa ogrodniczego, o ile ta wiadomość zasługuje na wiarę.
— Oh! Mości Książę! jakiż zaszczyt dla towarzystwa, jeżeli prace jego podobają się W. K. Mości.
— Czy masz kwiat u siebie? — zapytuje książę.
— Jeszcze dotąd go nie mam... niestety.
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/173
Ta strona została przepisana.