Zwierzchnia suknia jego była z czarnego aksamitu, podobnie jak biret; przyczem odznaczała się białość śnieżna kryz i mankietów koronkowych, inne części ubioru podobnież z czarnych jedwabnych materyj składające się, uzupełniały całość uroczystego przybrania prezesa, postępującego na czele, z potwornym bukietem w ręku, podobnym do tego, z jakim pan de Robespierre w sto dwadzieścia lat później szedł na uroczystość Najwyższej Istoty.
Z tą jednakże różnicą, że poczciwy prezes zamiast serce dumnego i zemstą pałającego trybuna francuskiego, posiadał w swych piersiach kwiat niewinny, jak najniewinniejszy z kwiatków, które niósł w swym ręku.
Za członkami towarzystwa ogrodniczego, którego całość podobną była kwiecistej łące, woniejącej jak w dniu majowym, postępowali uczeni, urzędnicy, wojskowi, szlachta i włościanie.
Lud, czyli pospólstwo w rzeczypospolitej holenderskiej, nie miał wyznaczonego miejsca. Jestto zresztą najlepsze miejsce, nie mieć żadnego w tłumie.
Nie był to pochód triumfalny Pompejusza lub Cezara. Nie obchodzono porażki Mitrydata ani podbicia Gallów. Pochód był spokojny, jak przejście stada owiec niewinnych, jak lot ptaków w powietrzu.
Wpośrodku tego orszaku woniejącego, widać było czarny tulipan niesiony na podstawie pokrytej białym aksamitem ze złotemi frendzlami. Czterech ludzi niosło drągi tej podstawy na barkach i zmieniali się często, tak jak w starożytnym Rzymie zmieniali się niosący posąg Cybelli, gdy to bóstwo sprowadzono z Etrurji od wiecznego grodu, przy odgłosie trąb i okrzykach ludu.
To uroczyste wystawienie tulipanu było czcią oddaną przez lud nieoświecony i pozbawiony gustu, oświacie i gustowi sławnych mężów, których krew przelano na bruku w Buitenhof, których imiona zajaśniały na najpiękniejszych marmurach Panteonu holenderskiego.
Książę statuder miał własnoręcznie doręczyć wynalazcy nagrodę stu tysięcy złotych, czego wszyscy byli ciekawi: a nadto gdy miał przy tej okoliczności coś przemówić publicznie, tego zarówno byli ciekawi tak przyjaciele jak i przeciwnicy jego.
Rzeczywiście, najobojętniejszą mowę człowieka politycznego, przyjaciele i nieprzyjaciele jego zawsze usiłują
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/206
Ta strona została przepisana.