Piękna Róża przepowiedziała, jak się zdaje rzeczywisty stan rzeczy, gdyż w tym czasie jak Jan de Witt wstępował na schody wiodące do więzienia swego brata, obywatele usiłowali wszelkiemi sposobami oddalić Tillego z jego oddziałem.
Widząc to pospólstwo, oceniło zgodne zamiary swej milicji ze swojemi skłonnościami, wrzeszcząc z całej siły:
— Niech żyją mieszczanie!
Co się tyczy Tillego, równie roztropny jak stały, parlamentował z oddziałem gwardji obywatelskiej pod wpływem wymierzonych pistoletów swego szwadronu, tłumacząc im dokładnie, iż miał polecenie od stanów strzec więzienia i miejsc okolicznych.
— Dlaczego wydano ten rozkaz? dlaczego strzec więzienia? — wołali oranżyści.
— Otóż — odpowiedział de Tylly — zapytujecie mnie o to czego nie potrafię wam wytłumaczyć. Powiedziano mi — pilnuj i ja pilnuję. Wy moi panowie, którzy jesteście prawie wojskowymi, znać powinniście co to jest rozkaz.
— Lecz ten rozkaz został wydany, ażeby ułatwić ucieczkę zdrajcom.
— Być może ponieważ zdrajcy są skazani na wygnanie — odpowiada Tilly.
— Któż wydał ten rozkaz?
— Stany, już to wam mówiłem.
— Stany zdradzają?
— To mi jest niewiadome.
— I ty, podobnież jesteś zdrajcą.
Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ II.
DWAJ BRACIA