Ta strona została przepisana.
— Oh! — zawołał Korndjusz, bliski omdlenia, i drżącemi kroki zstępując ze stopnia karety.
— Oh! Mości Książę...
Nie był w stanie wymówić więcej; i gdyby go ficer nie przytrzymał, byłby ukląkł i oddał czołobitność księciu.
Po tem zezwoleniu, książę jechał dalej pośród okrzyków radosnych ludu. Wkrótce ukazał się na wzniesieniu huk dział zwiastował jego przybycie.