Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/47

Ta strona została skorygowana.

zagrody liściowe, nie mogły zapobiec przenikać co rano i wieczór.
Wylądowawszy pośród zwykłego gwaru miejskiego, Kraeke udał się natychmiast do domu, którego niezbędny opis, przedstawiamy czytelnikowi.
Ten biały dom, lśniący od czystości, wewnątrz starannie utrzymany, podłogi czysto wymyte i woskowane w miejscach ukrytych jak będących na widoku; ten dom mieścił w sobie szczęśliwego śmiertelnika.
Tym zaś szczęśliwym śmiertelnikiem, (rara avis) jak mówi Juvenalis był doktór van Baerle syn chrzestny Kornela. Żył on w opisanym domu od lat niemowlęcych, gdyż to był dom, w którym podobnie jak on rodził się ojciec jego i dziad, dawni kupcy szlachetnego miasta Dordrechtu.
P. van Baerle ojciec, zebrał w handlu indyjskim trzy do czterech kroć sto tysięcy złotych, które syn jego odziedziczył po śmierci swych rodziców; oprócz tej gotowizny Korneljusz van Baerle, bohater tej powieści posiadał nieruchomości, przynoszące mu 10.000 czystego dochodu.
Czcigodny obywatel, ojciec Korneljusza, przed śmiercią, która nastąpiła w trzy miesiące po pogrzebie żony, uściskawszy swego syna po raz ostatni, w tych słowach odezwał się do niego:
— Pij, jedz i wydawaj pieniądze, jeżeli pragniesz kosztować życia rzeczywistego, bo to nie jest życiem pracować codziennie na drewnianym stołku lub w skórzanym krześle, w pracowni lub sklepie. I na ciebie przyjdzie kolej umierać i jeżeli nie doczekasz szczęścia mieć syna, nazwisko nasze wygaśnie i może złote przejdą w cudze ręce, te nowe złote, których nikt nie ważył oprócz mojego ojca, mnie i mennicy. Nadewszystko, nie wstępuj w ślady twego chrzestnego ojca Korneljusza de Witt, który poświęcił się polityce, najniewdzięczniejszemu zawodowi, i który może się źle skończyć.
Poczem oddał ducha Bogu czcigodny van Baerle pozostawiając zasmuconego syna, który bardzo mało lubił pieniądze, lecą namiętnie kochał chrzestnego ojca swego Korneljusza; znalazł się więc sam w obszernym domu.
Nadaremnie ojciec chrzestny ofiarował mu rozmaite urzędy w służbie publicznej, nadaremnie usiłował obudził w nim żądzę sławy. Gdy Korneljusz van Baerle czyniąc zadość jego woli, wsiadł na okręt pod dowództwem Ruy-